Leżenie brzuchem do góry w domu wcale nie jest takie fajne jakie by się wydawało, zdecydowanie jest przereklamowane, ja wolę ruch, ludzi, kontakty a brak pracy mnie dobija. Przez ostatni miesiąc, a to dopiero miesiąc jak jestem bez pracy zdążyłem popaść w depresję. Praca w świętokrzyskim to głównie praca dla telemarketerów, ja się w tym kompletnie nie widzę, chyba jestem już za stary. Samo zwolnienie z pracy było dla mnie szokiem. Nie przepadałem za praca bo atmosfera w pracy i układ z pracodawca nie były idealne, jednak zawsze była to stabilna praca z umową i pewnym zarobkiem, nawet jeśli wysoki nie był. Cóż, stało się, likwidacja zakładu, przejecie przez inną firmę i masowe zwolnienia. Trzeba sobie szukać nowego zatrudnienia. Próbuję wszędzie począwszy od prac dla osób bez kwalifikacji aż po stanowiska wymagające odpowiedniego doświadczenia jakie jak raz posiadam. Na razie bez efektu. Znajomi uspokajają mnie, ze to dopiero miesiąc i pracy w dzisiejszych czasach trzeba poszukać dłużej. Ja bym chciał już, bo w domu oszaleję. Wszyscy idą rano do pracy, czuję ten zgiełk i pośpiech a ja w piżamie ganiam do popołudnia po domu i zebrać się nie umiem. Stałem się niezorganizowany i strasznie obojętny. Potrzebuję rozpaczliwie pracy, jakiejkolwiek. Nawet przychodzą mi na myśl prace ulotkarzy czy sprzątaczy. Jednak za każdym razem kiedy dzwonię taka pracę a rozmówca dowiaduje się, ze wcześniej byłem kierownikiem zespołu zdziwieniu nie ma końca i zainteresowanie moja oferta podjęcia pracy przemija. Odnoszę wrażenie że moje chęci traktuje się niepoważnie a ja zwyczajnie chciałbym coś robić i czuć się potrzebny.
jednak bezrobocie ma przee wszytskim negatywne skutki na psychikę