Staże i praktyki to nowy sposób na walkę z bezrobociem. Niestety w wielu wypadkach nietrafiony pomysł mimo dobrych intensji. Wiele osób odbywających staże płatne ze środków unijnych i rządowego wsparcia walki z bezrobociem nie podejmuje zatrudnienia na dalszym etapie stażu o czym wie od pracodawcy już pierwszego dnia stażu. Firmy by obniżyć koszty zatrudnienia chętnie przyjmują stażystów traktując ich jak zwyczajnych pracowników i wymagając od nich efektywnej pracy za niewielkie wynagrodzenia, jednak nie chcą kontynuować zatrudnienia z uwagi na konieczność późniejszego płacenia za pracownika nie tylko składek ale również finansowania jego wynagrodzenia. W najgorszej sytuacji są stażyści, którzy niewiele zyskują na stażach poza doświadczeniem. Otrzymują głodowe stypendium, mimo iż nazywa się to praca w świętokrzyskim, to faktycznie jest to wyzysk. Po trzech czy sześciu miesiącach okazuje się iż i tak są bezrobotni. Zwykle po kilku miesiącach znów są kierowani na staż i tak w nieskończoność można wyliczać. Firmy zyskują, państwo traci, zaś stażyści stoją w miejscu. Nie jest to sytuacja odosobniona, bowiem zarówno w świętokrzyskim taka praktyka jest popularna na rynku pracy jak i w wielu innych regionach. To sposób na zysk i życie. Czy to się zmieni? To zależy od kontroli staży i praktyk, do której urzędy się nie kwapią. Urzędom również to pasuje, bowiem stopa bezrobocia rejestrowanego dzięki stażom maleje w dość dużym tempie. Część osób wyrejestrowuje się bo nie ma ochoty iść na staż, a część faktycznie odbywa staż.